_
Podoba mi się Amsterdam głownie między 17 a 20, gdy pora obiadu
i ulice pustoszeją, a światło, jak wszędzie tutaj, dostaje wodnistej świeżości i ma coś z lustra.
Podoba mi się Amsterdam także w niedzielę i w słońcu.
Niedzielne popołudnie. Kupuję lody w lodziarni, smak orzechowy jedna gałka w waflu, i stojąc na ulicy, oglądam.
Holendrzy zostawiają rowery, żeby stanąć w kolejce. Potem oparci
o mur, najlepiej w miejscu słonecznej plamy, liżą swoje dwugałkowe wieże zwieńczone bitą śmietaną. Mówiąc "Holendrzy" mam też na myśli tę czarnoskórą nastolatkę z młodszym bratem w ciuchach małego rapera.
Jest cicho i leniwie. Miasto chce zamknąć lodziarnię, klienci podpisują petycję leżącą na ladzie. W oknie przyczepiony artykul
z lokalnej gazety z dramatycznym nagłówkiem. Na zdjęciu wejście
do lodziarni. Kolejka, tak samo jak dzisiaj, wychodzi na ulicę.
_
Thursday, 3 September 2009
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment