Saturday 16 May 2009

moje światy a Tuiteraz (do ilustracji)

(ten post nie jest smutny tylko odkrywczy)
_



W moich folderach zdjęcia segreguję według miesięcy. W środku folderu maj jest folder MAJ 01, MAJ 02. W środku folderu marzec MARZ 01, MARZ 02, MARZ 03 itd.
Czasem z opisem w nawiasie (Milan), (jezioro), (Gazelle), (goście).
Od września do grudnia nazwy miesięcy były angielskie. Od stycznia dla odróżnienia polskie. Wszystko zawiera się w folderze GRO.

Od nowego semestru w różnych miejscach pojawia się też czasem teczka o nazwie: do ilustracji.
To zdjęcia na mój własny użytek. Czasem trudno mi rysować poprawnie anatomicznie z pamięci.
Robię je sobie na samowyzwalaczu 2 lub 10 sekund, albo z ręki.

One są o mnie. Ilustracje i zdjęcia.
W piżamie, z fleszem i całym syfem w tle.











Zdaje się, że zdjęcia, które zwykle pokazuję, to wybór takich, którymi kreuję swój świat, swoją bajkę. Nie tylko dla was. Dla siebie.
Ja tak żyję chyba od liceum.

Przez większość czasu mam włączoną kamerę i soundtrack.
Patrzę i mój mózg selektywnie wybiera. Wyrzuca niepotrzebne detale, nieprzyjemne sytuacje, psią kupę, hałas, wulgarną zaczepkę na ulicy. W ścieżce dźwiękowej dobieram piosenkę odpowiednią dla chwili i puszczam w głowie. Sprawdzam światło, czy lepsze kolory w okularach słonecznych czy bez.

Momenty gdy moje idealne światy roztrzaskują się o bruk są zawsze bolesne. Ostatnio widzę to dość wyraźnie. Chyba od czasu lunchu
w parku w Mediolanie. Ułożyłam rekwizyty w idealnej scenerii. Potem w ten świat wdarł się brutalnie ktoś ze świata, którego znać nie chcę, który wypieram.
Zburzył mi obrazek i obnażył fikcyjność mojej utopii.

Mam przeczucie, że ta kreacja rzeczywistości ma coś wspólnego z moją pracą, z tym czym się zajmuję, więc nie chcę tego tracić.
Ale staram się coraz częściej wyłączyć kamerę i dotknąć rzeczywistości. Słuchać, patrzeć i wdychać to, co wokół, tuiteraz.
Dawkuję też rozsądnie czas na marzenia i fantazje. Za dużo szkód.

Być obecnym. Być tutaj, w danej chwili. Tylko tu mogę spotkać Boga.
_

7 comments:

  1. Marzenia...zawsze mozna w nie uciec, gdy świat wokół wydaje sie być tak okrutnym i nieczułym...Tak łatwiej żyć, nie widząc tych złych rzeczy,omijając je, zapominając, tak naprawdę oszukując sie,ze ich nie ma...Ten piękny świat, powstały w naszej głowie, jest bezpieczny i idealny...ale nie prawdziwy...malutki i bezbronny gdy staje do walki z rzeczywistością...Marzenia...-pęknie je mieć...tylko można zadać pytanie: po co marzyć skoro rzeczywistość i tak zafunduje swoją wersje wydarzeń...

    ReplyDelete
  2. sprawa tajemnicy nieaktualna. ogólnie to wszyscy już wiedzą i się cieszą ;)

    ReplyDelete
  3. wiem wiem już doszły mnie wieści z macieja:)) ale to nie ja wygadałam:P

    ReplyDelete
  4. Podoba mi się notka o nie-smutności postu. Ja chciałam Ci napisać, że Twoje posty robią się bardzo intymne, lubię je takie - choć pełne niepewności to mające bardzo twardy trzon. Marchewki. Post z kiedyś.

    ReplyDelete
  5. o tak. w ciągu tych miesięcy stwardniał ten wiotki środek, ta nitka. Teraz można ją już nazwać trzonkiem. :)

    ReplyDelete